Coraz częściej mówi się o tym, jak ważne jest, by przestrzeń publiczna – w tym również obiekty sportowe – była dostępna dla wszystkich. W przypadku siłowni i klubów fitness to nie tylko kwestia szerokich wejść czy wind, ale przede wszystkim odpowiedniego sprzętu, z którego mogą korzystać osoby z różnego rodzaju niepełnosprawnościami. Dla wielu z nich aktywność fizyczna to nie luksus, ale kluczowy element rehabilitacji, szansa na poprawę zdrowia psychicznego i fizycznego oraz możliwość aktywnego uczestnictwa w życiu społecznym.
Nowoczesny sprzęt i globalne inicjatywy na rzecz dostępności
Na świecie rozwój dostępnych rozwiązań w branży fitness nabiera tempa. W Wielkiej Brytanii działa inicjatywa Inclusive Fitness Initiative, która certyfikuje siłownie i ośrodki sportowe pod kątem dostępności. Dzięki temu osoby z niepełnosprawnościami mogą łatwo znaleźć miejsce, w którym nie tylko wjadą wózkiem, ale również swobodnie skorzystają ze sprzętu. Również producenci coraz częściej uwzględniają potrzeby osób z ograniczoną mobilnością. Firmy takie jak Technogym czy Cybex oferują specjalne linie urządzeń, które można obsługiwać z pozycji siedzącej, z regulowaną wysokością uchwytów, wyraźnymi oznaczeniami dotykowymi czy interfejsem dźwiękowym. Co ciekawe, rozwijają się również technologie bardziej zaawansowane – jak urządzenia oparte na wirtualnej rzeczywistości, egzoszkielety wspierające ruch czy interaktywne systemy treningowe, które umożliwiają aktywność nawet osobom z bardzo ograniczoną sprawnością ruchową.

Polska na początku drogi
W Polsce sytuacja wygląda nieco inaczej – choć świadomość dostępności rośnie, nadal jesteśmy na początku drogi. W dużych miastach coraz częściej można spotkać siłownie publiczne lub prywatne, które oferują sprzęt przystosowany do osób poruszających się na wózku, z niepełnosprawnością wzroku czy intelektualną. Jednym z pozytywnych przykładów jest integracyjna siłownia na warszawskim Bemowie – miejsce, w którym dostępność nie jest dodatkiem, lecz fundamentem. Zdarza się, że kluby sieciowe, jak Zdrofit, inwestują w pojedyncze urządzenia umożliwiające ćwiczenia z pozycji siedzącej, ale to nadal wyjątki. Znacznie lepiej wygląda to w przestrzeni publicznej – wiele miast wprowadza do parków i osiedli siłownie plenerowe z urządzeniami, z których można korzystać również na wózku. Często są one efektem projektów zgłoszonych przez mieszkańców w ramach budżetów obywatelskich, co pokazuje, że potrzeba dostępności jest realna i zgłaszana oddolnie.
Brak norm, wysokie koszty i mała świadomość
Mimo tych pozytywnych przykładów, nadal istnieje wiele barier. Brakuje standaryzacji sprzętu dostępnego – nie ma jednej obowiązującej normy, która definiowałaby, jakie wymagania powinny spełniać maszyny, by mogły być uznane za inkluzywne. Dodatkowo sprzęt tego typu jest zwykle droższy, co zniechęca wielu właścicieli siłowni do inwestowania w niego. Problemem jest też niedostateczna edukacja – zarówno wśród projektantów, jak i samych użytkowników – o tym, że nowoczesne rozwiązania dostępności nie muszą być skomplikowane ani kosztowne, jeśli są dobrze zaplanowane.
Fundacje i lokalne inicjatywy zmieniają rzeczywistość
Na szczęście pojawiają się inicjatywy, które próbują zmienić ten stan rzeczy. Fundacja Avalon czy Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji to organizacje, które nie tylko wspierają osoby z niepełnosprawnościami, ale także prowadzą kampanie edukacyjne i doradzają instytucjom w zakresie tworzenia dostępnych przestrzeni. Ich działania przynoszą wymierne efekty – coraz częściej w projektach architektonicznych i inwestycyjnych pojawia się myślenie o potrzebach różnych użytkowników.
Rozwój dostępnego sprzętu fitness to nie tylko kwestia technologii czy infrastruktury – to przede wszystkim sprawa równości, szacunku i społecznej odpowiedzialności. Każdy ma prawo do ruchu, zdrowia i aktywności fizycznej, bez względu na swoją sprawność. A inkluzyjna siłownia to nie luksus – to normalność, do której warto dążyć.